1) Tak, właśnie tak to wygląda w Szwecji, rzadko kto nosi maski (tylko obcokrajowcy i starsi ludzie)
2) Raczej starają się dystansować jeszcze bardziej niż zwykle (a ich norma to jak u nas w czasie lockdownu ;) ), nawet widać na tym filmiku, że ludzie raczej siedzą w największym możliwym oddaleniu, każdy kto może, pracuje zdalnie, praktycznie wszystkie imprezy odwołane, miałam zaproszenia na 3 wesela, wszystkie odwołane. No i pisali kiedyś w mediach, że norowirus, który tradycyjne grasuje w Szwecji został praktycznie wyeliminowany, więc jednak efekty lockdownu mieli.
3) Był taki moment, że był naprawdę dramat w szpitalu, podobno tak sobie wyobrażają wojnę, lekarze nie mieli sprzętu ochrony osobistej, o kombinezonach to mogli pomarzyć, nie pomogli wszystkim, którzy tej pomocy potrzebowali.
4) Mimo braku oficjalnego lockdownu sporo biznesów w okolicach mojej pracy splajtowało, więc ludzie po prostu przestali tam chodzić - o ile spożywczaki przetrwały, to restauracje, sklepy z ciuchami czy butami niekoniecznie.
5) Teraz jest w sumie dobrze, jest stabilna mała liczba ludzi na intensywnej terapii, mam nadzieję, że się to utrzyma, natomiast z tego co wiem, to bardzo jest daleko do stadnej odporności i nawet nie liczą na to.
1) Tak, właśnie tak to wygląda w Szwecji, rzadko kto nosi maski (tylko obcokrajowcy i starsi ludzie)
2) Raczej starają się dystansować jeszcze bardziej niż zwykle (a ich norma to jak u nas w czasie lockdownu ;) ), nawet widać na tym filmiku, że ludzie raczej siedzą w największym możliwym oddaleniu, każdy kto może, pracuje zdalnie, praktycznie wszystkie imprezy odwołane, miałam zaproszenia na 3 wesela, wszystkie odwołane. No i pisali kiedyś w mediach, że norowirus, który tradycyjne grasuje w Szwecji został praktycznie wyeliminowany, więc jednak efekty lockdownu mieli.
3) Był taki moment, że był naprawdę dramat w szpitalu, podobno tak sobie wyobrażają wojnę, lekarze nie mieli sprzętu ochrony osobistej, o kombinezonach to mogli pomarzyć, nie pomogli wszystkim, którzy tej pomocy potrzebowali.
4) Mimo braku oficjalnego lockdownu sporo biznesów w okolicach mojej pracy splajtowało, więc ludzie po prostu przestali tam chodzić - o ile spożywczaki przetrwały, to restauracje, sklepy z ciuchami czy butami niekoniecznie.
5) Teraz jest w sumie dobrze, jest stabilna mała liczba ludzi na intensywnej terapii, mam nadzieję, że się to utrzyma, natomiast z tego co wiem, to bardzo jest daleko do stadnej odporności i nawet nie liczą na to.