Nawet nie ma się o co prawnie przyczepić do prankujących (jak dziwnie się to pisze). Prankują tylko złodziei, to raz, złodzieje z tego powodu cierpią – to dwa. Po trzecie nie robią nic, ale to dosłownie nic złodziejom – to złodzieje sami robią sobie krzywdę... Czyżby to był jedyny rodzaj pranków, który ma sens i nie ma niewinnych ofiar?
Nawet nie ma się o co prawnie przyczepić do prankujących (jak dziwnie się to pisze). Prankują tylko złodziei, to raz, złodzieje z tego powodu cierpią – to dwa. Po trzecie nie robią nic, ale to dosłownie nic złodziejom – to złodzieje sami robią sobie krzywdę... Czyżby to był jedyny rodzaj pranków, który ma sens i nie ma niewinnych ofiar?
Dobrze, że istnieją ludzie, którzy podejmują wysiłki w celu łapania złodziei w popularnych miejscach turystycznych, jednak czy tego typu izolowane działania przyczyniają się do rozwiązania systemowego problemu bezkarności zawodowych przestępców zajmujących się drobnymi kradzieżami? BCN to kod lotniska w Barcelonie, zaś „patrulla ciudadana” to tłumaczenie na hiszpański „patrol obywatelski”.
Dobrze, że istnieją ludzie, którzy podejmują wysiłki w celu łapania złodziei w popularnych miejscach turystycznych, jednak czy tego typu izolowane działania przyczyniają się do rozwiązania systemowego problemu bezkarności zawodowych przestępców zajmujących się drobnymi kradzieżami? BCN to kod lotniska w Barcelonie, zaś „patrulla ciudadana” to tłumaczenie na hiszpański „patrol obywatelski”.